Zatrzymany ws. Lotosu Tomasz S. i ciąg afer na szczytach władz PO
Nazwisko Tomasza S., któremu Prokuratura Regionalna w Gdańsku postawiła zarzut związany z wyrządzeniem spółce Lotos szkody majątkowej wynoszącej blisko ćwierć miliona złotych, pojawia się w kontekście innych afer i niejasności, których bohaterami są prominentni politycy związani z PO.
2019-01-30, 16:49
Najnowsze problemy Tomasza S. pojawiły się w tym tygodniu. We wtorek został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne razem z trzema innymi osobami, w tym byłym prezesem Grupy Lotos Pawłem O. Wszyscy usłyszeli zarzut z art. 296 paragraf 2, za który grozi do 8 lat więzienia. Według ustaleń śledczych przedstawiciele spółki podpisali umowę na usługi doradcze, z pominięciem wewnętrznych procedur, a dokument miał służyć jedynie wyprowadzeniu blisko 246 tys. zł. do prywatnego podmiotu. Firmą, do której miały trafić pieniądze, kieruje Tomasz S.
S. to przyjaciel rodziny byłego ministra transportu Sławomira Nowaka, jego wychowanek, a także doradca, gdy jego polityczny mentor w latach 2007-2009 był szefem gabinetu politycznego premiera Donalda Tuska. S. przez jedną kadencję był też radnym w Gdańsku (do 2010 r.), a w artykule "Pulsu Biznesu" w 2012 r. znalazł się wśród ponad 400 nazwisk kojarzonych z Platformą Obywatelską, określonych "listą wstydu PO", do których w ciągu blisko 5 lat z państwowej kasy trafiło 200 mln zł. "PB" opisywał wtedy S. jako członka rady nadzorczej, wiceprezesa, a później prezesa Atomu Trefl Sopot, klubu sportowego utrzymywanego przez PGE. Tomasz S. zasiadał też w radzie Armatury Kraków.
Śledztwo ws. afery taśmowej
Jeszcze ciekawsze są inne wątki z jego biznesowo-politycznej kariery S. Po tym, gdy w tygodnik "Wprost" ujawnił aferę taśmową, która była początkiem końca rządów Platformy Obywatelskiej. W śledztwie związanym z podsłuchaną rozmową Nowaka z wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem, dotyczącym przekroczenia uprawnień przez tego drugiego, pojawiło się nazwisko S. Nagrani politycy omawiali, na ujawnionej taśmie, problemy żony Nowaka wynikające z kontroli skarbowej. Parafianowicz uspokajał: "zablokowałem to".
Żonie Nowaka pomagał też Tomasz S. Prokuratura Okręgowa Warszaw-Praga, która badała tę sprawę, umorzyła ją w grudniu 2014 r. W uzasadnieniu decyzji o umorzeniu napisano, że S. zadzwonił do dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku Małgorzaty Bogumił. Niedługo po tym doszło też do spotkania obojga, podczas którego mówił, że "państwu Nowak zależy na jak najszybszym przeprowadzeniu kontroli podatkowej, w sposób taki, jaki winien być przeprowadzony zgodnie z prawem". Zaznaczył, że "jeśli będzie konieczna korekta zeznania, to ją poczynią".
REKLAMA
Parafianowicz potwierdził, że tematem tej rozmowy była kontrola podatkowa w firmie małżonki Nowaka. "Czynił to z własnej inicjatywy, bowiem jako przyjaciel rodziny miał świadomość ich złej kondycji psychicznej związanej m.in. z tą kontrolą podatkową, a przede wszystkim z natarczywością mediów na osobę Sławomira Nowaka" – napisano o roli S. w uzasadnieniu decyzji o umorzeniu śledztwa.
S. organizował też spotkania żony Nowaka z dyrektorem Izby Skarbowej w Gdańsku Mirosławem Kowalskim i naczelniczką Pierwszego Urzędu Skarbowego w Gdańsku Violettą Gorecką. Zeznający w tej sprawie przyznali się do częstych spotkań i rozmów telefonicznych między sobą, których celem było jak najszybsze i dyskretne zakończenie kontroli w firmie żony Nowaka.
Prezes klubu i miliony z PGE
Nazwisko S. pojawia się również w innej historii, której wypłynięcie w 2013 r. nazywano sygnałem dla obecnego przewodniczącego Platformy Grzegorza Schetyny, aby nie przeprowadzał politycznych szarż, które uderzałyby w Tuska. W 2010 r. prezes PGE Tomasz Zadroga, przy oporach rady nadzorczej, przeforsował kontrowersyjny projekt, za którego sprawą koncern miał wyłożyć 22,5 mln zł w ciągu trzech lat na drużynę siatkarek w Sopocie. Zadroga był uważany za człowieka Schetyny, który akurat w tym okresie został wycięty przez Tuska z Ministerstwa SW, więc zaczął rozglądać się za innym politycznym wsparciem, by nie spotkało go to samo w PGE. Odnalazł je w Nowaku, który był wtedy szefem PO na Pomorzu.
Zaczęło się budowanie siatkarskiej potęgi, a w radzie nadzorczej klubu Atom Trefl Sopot zasiadają między innymi prezydent miasta Jacek Karnowski i wówczas 30-letni Tomasz S., który szybko pnie się po szczeblach kariery. Na początku 2011 r. zostaje wiceprezesem ds. organizacyjno-sportowych, a po niecałym roku zajmuje miejsce szefa klubu sponsorowanego przez PGE.
REKLAMA
Znowu CBA
Dwa lata później CBA wzywa byłych menedżerów PGE, by poznać okoliczności podpisania umów sponsorskich z klubem. Na rozmowach był m.in. Zadroga i kojarzony ze Schetyną Witold Drożdż, który w PGE pracował w latach 2010-2012. W marcu 2013 r. niespodziewanie z funkcji prezesa Atomu zrezygnował Tomasz S. Klub wtedy zapewniał, że odejście nie ma drugiego dna i jest podyktowane zwykłą zmianą pracy. Biuro zawiadomiło prokuraturę w sprawie dwóch umów, za których podpisanie odpowiadali Zadroga i Drożdż. Bez zainteresowania pozostał temat, jak klub wydawał miliony, które dostawał z PGE.
Tomasz S. odnajduje się w Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Tuż przed odejściem z klubu wychowanek Nowaka zaczął pełnić obowiązki doradcy rektora uczelni ds. przedsięwzięć i relacji publicznych. Według portalu Trójmiasto.pl, S. podpisał kontrakt menedżerski 1 stycznia, ale faktycznie pracę rozpoczął dopiero w czerwcu. Umowa gwarantowała S. wynagrodzenie w wysokości 54 tys. zł brutto (nieco mniej niż 14 tys. euro), co nie było przypadkiem, bo gdyby ją przekroczyła, to uczelnia musiałaby ogłosić przetarg na takie usługi.
Najnowsze doniesienia w sprawie wyprowadzonych pieniędzy z Lotosu do jego firmy zmuszają do stwierdzenia, że Tomasz S. nie unika sytuacji i interesów, którymi zainteresowanie wykazują później organa ścigania i służby.
Marcin Dobski, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA