Fürstengrube
Podobóz założony w Wesołej k. Mysłowic, przy kopalni węgla kamiennego należącej do spółki Fürstengrube GmbH. Większość akcji firmy została zakupiona przez IG Farben, gdyż w przyszłości kopalnia miała zapewnić dostawy węgla dla Buna‑Werke, fabryki koncernu budowanej wówczas w Monowicach. Przy wznoszeniu baraków dla więźniów Auschwitz zatrudniono Żydów z pobliskiego obozu pracy przymusowej. Obóz składał się z sześciu drewnianych baraków mieszkalnych i gospodarczych, otoczonych ogrodzeniem z drutu kolczastego i czterema wieżami wartowniczymi. Kierownikiem obozu był najpierw SS‑Hauptscharführer Otto Moll, po nim zaś SS‑Oberscharführer Max Schmidt. Załoga liczyła ponad 60 esesmanów. Pierwszych 500 więźniów sprowadzono do Wesołej na początku września 1943 r., potem stopniowo stan obozu wzrastał, aż do ponad 1,2 tys. w czerwcu następnego roku. Byli to głównie Żydzi z Polski, później również z Belgii, Francji, Czech i Węgier, którzy stanowili ponad 90% wszystkich więźniów; Niemców było około 20‑30, tyle samo też Polaków i Rosjan. Pracowali oni głównie w starej kopalni przy wydobyciu węgla, w bardzo ciężkich warunkach na przodku lub przy transporcie urobku, bez odzieży ochronnej, niedożywieni i źle traktowani przez niemiecki personel nadzorczy. Ich wydajność szacowano na połowę mniejszą od wydajności robotników cywilnych. Budziło to niezadowolenie dyrekcji kopalni, która w jednym z pism oskarżyła kierownika obozu o zbytnią pobłażliwość wobec więźniów. Trudno w to uwierzyć, gdyż z zachowanych częściowo statystyk zgonów wynika, że w pierwszej poł. 1944 r. do Birkenau przeniesiono po selekcji co najmniej 400 chorych i wycieńczonych więźniów, a w drugiej połowie roku w samym obozie zginęło 76 więźniów. W czasie ewakuacji obozu ok. 1 tys. więźniów wyprowadzono do Gliwic i stamtąd wywieziono koleją do Niemiec. Kilka dni później pozostałych w obozie chorych, niezdolnych do marszu, zamordowali esesmani, ostrzeliwując baraki z karabinów maszynowych i obrzucając je granatami. Część chorych spalono żywcem w baraku szpitala. Masakrę przeżyło tylko kilkunastu więźniów, którzy zdołali się zawczasu ukryć lub później wydostać spod stosu ciał. Po wyzwoleniu zostali oni objęci opieką przez polskich górników.