Aktywne Wpisy

Kingside +633
Pani z przedszkola udostępniła rodzicom galerie zdjęć z sesji w przedszkolu, zdjęcia ze znakami wodnymi. Jedna odbitka cyfrowa 45 zł xd mamy sobie wybrać zapłacić i wtedy dostajemy odbitkę na maila. Pani nie wzięła pod uwagę że są świetne narzędzie #ai do usuwania znaków wodnych i teraz jestem parę złotych do przodu. Żyć trzeba umić mówię wam

MistrzPatelnii +50
#assassinscreed #gry to ja dziś po pracy, choć już 1h pograłem xdd nie wytrzymałem presji :d

źródło: 1000007773
Pobierz
-
Krzysztof Bogdański urodził się w Łodzi w 1961 roku. Jego rodzice byli niezamożni ale Krzysiek od początku był bardzo ambitnym i inteligentnym dzieckiem. Przynosił świadectwa z wyróżnieniem, uczestniczył w olimpiadach, po podstawówce bez problemu zdał tam gdzie chciał - do Technikum Łączności w Łodzi. Interesował się elektroniką, być może o wyborze szkoły przesądziło, że miała ona dostęp do jednego z pierwszych polskich komputerów typu Odra.
-
Do tej samej szkoły już od 2 lat uczęszczała nieco starsza Bożena Kuśmider. Sympatyczna, uśmiechnięta, o pyzatej twarzy, lubiana przez wszystkich. Koleżanki zapamiętają ją jako osobę która zawsze dbała o to aby w jej otoczeniu każdy się dobrze czuł, była bardzo empatyczna. Nie była wybitną uczennicą ale zdawała z klasy do klasy bez większych trudności.
-
Nie był to typowy związek ze szkoły średniej bo on był dwie klasy niżej. Krzysztof podszedł do sprawy bardzo staromodnie. Któregoś dnia po prostu przyszedł do ojca Bożeny i zapytał czy może chodzić z jego córką. Na początku jej rodzice byli nieco sceptyczni, lecz potem się do niego przekonali. Sama Bożena od początku była na tak. Młodszy chłopak z lekko rudą czupryną imponował jej energią i inteligencją.
-
Wiele par ze szkoły średniej się w dorosłym życiu rozchodzi. Ta para jednak przetrwała próbę czasu. W 1985 był ślub, dwa lata później państwo Bogdańscy mieli już pierwsze dziecko, córkę Małgorzatę. Po następnych czterech latach pojawił się syn, Jakub.
Bogdańscy mieszkali początkowo kątem u rodziców Bożeny, potem, jeszcze w latach '80 zamieszkali samodzielnie w kawalerce w centrum Łodzi.
-
Krzysztof Bogdański był bardzo pracowity. Najpierw pracował w Centrali Handlu Międzynarodowego, a po '89 roku zwolnił się i założył własną firmę. Zajmował się sprowadzaniem z zagranicy sprzętu elektronicznego, w szczególności peryferiów do mało znanych w Polsce komputerów klasy IBM PC.
Biznes okazał się strzałem w dziesiątkę. Pojawiły się pierwsze poważniejsze pieniądze.
-
Bożena Bogdańska ostatecznie zrezygnowała z pracy dwa lata po założeniu firmy męża. Krzysztof zatrudnił ludzi którzy jeździli dla niego po sprzęt do Niemiec. Zapadła też decyzja o wyprowadzce z Łodzi i zamieszkaniu w domu z ogrodem pod miastem. Wybór padł na Starową Górę, gdzie rodzina Krzysztofa miała spory kawałek ziemi. Z jednej strony była to już spokojna okolica, z drugiej strony mieli raptem kwadrans samochodem na ulicę Piotrkowską.
-
Po wybudowaniu domu sielanka trwała. Dzieci zostały zapisane do drogich prywatnych szkół, Bożena zajmowała się swoją nową pasją - urządzaniem ogrodu a jej mąż zaczynał rozglądać się za dywersyfikacją dochodów. Wiadomo że otworzył konta maklerskie i grał na giełdzie, kupił też kilka działek.
Rodzina zakupiła w salonie nowy samochód: Volvo S70
-
Pod koniec lat '90 spłonął magazyn z częściami komputerowymi należący do firmy Krzysztofa Bogdańskiego. Pożar wyglądał na podpalenie ale nigdy nie złapano sprawców. Bogdański otrzymał wtedy 470 tysięcy złotych z ubezpieczenia.
Znajomi zaczęli go wtedy uważać za finansowego guru i powierzali mu swoje oszczędności aby je pomnożył.
-
Niestety, nic co dobre nie trwa wiecznie. Krzysztof osiadł na laurach i przespał zmiany na rynku. Model biznesowy polegający na sprowadzaniu sprzętu furgonetką z Hamburga przestał być wydajny a rynek zaczął zalewać dużo tańszy towar z Chin. Koszty natomiast nieustannie rosły.
-
Początkowo stopa życiowa rodziny jeszcze nie ucierpiała. Krzysztof zamykał rachunki maklerskie, sprzedawał działki, ponadto znajomi wciąż wpłacali mu pieniądze. W 2000 roku matka Krzysztofa, Danuta przeszła wylew. Koszt operacji w prywatnej klinice nie był niski. Kobieta, wymagająca rehabilitacji i stałej opieki, od tej pory zamieszkała w domu w Starowej Górze.
-
Pętla się powoli zaciskała. W 2002 roku Krzysztof Bogdański nie ma żadnych pracowników i niczego nie importuje. Jego działalność gospodarcza polega już tylko na handlowaniu pirackimi grami, dekoderami do Wizji TV i zdejmowaniu simlocków z telefonów na targowisku na stadionie Łódzkiego Klubu Sportowego. Powoli kończą się oszczędności.
-
W marcu 2003 zaczyna dziać się coś dziwnego. Bogdańscy zaczynają izolować się od rodziny i przyjaciół. Wiadomo że wtedy złożyli do niemal wszystkich banków wnioski o pożyczki pod hipotekę domu w Starowej Górze. Wtedy nie istniał jeszcze Centralny Rejestr Dłużników więc było możliwe wnioskowanie hipoteki kilka razy na tą samą nieruchomość. Średni czas jaki był potrzebny na wpis wydziałowi ksiąg wieczystych sądów rejonowych wynosił około 80 dni. Dopiero po tym czasie sprawa zaczynała wychodzić na jaw.
Z dokumentów wynika że kredyty na siebie brała również babcia Danuta, mimo iż była po udarze, miała trudności z mówieniem.
-
16-letnia Małgosia, córka Bogdańskich skarżyła się koleżankom że atmosfera w domu jest dziwna, tata jest bardzo pobudzony a mama dużo płacze.
-
9 kwietnia 2003 roku Bożena dzwoni do siostry, z pytaniem o pożyczkę. Jest bardzo przybita. Zawsze to ona pomagała rodzinie, a jej siostra jest zwykłą kasjerką w sklepie. Siostra mówi że nie ma w obecnej chwili pieniędzy ale zobaczy co może zrobić. Pyta o to co dokładnie się dzieje. Bożena odpowiada "to nie na telefon" i się rozłącza.
-
Dwa dni później siostra która zebrała trochę pieniędzy oddzwania do Bożeny ale nikt nie odbiera telefonu. Zaniepokojona wsiada w samochód i mimo późnej pory jedzie do Starowej Góry. Wielokrotnie dzwoni dzwonkiem do furtki lecz bezskutecznie. Widzi jednak że w domu pali się światło, dostrzega też ruch.
Kobieta wraca do samochodu i zaczyna używać klaksonu, przeciągle. Zwróciła uwagę sąsiadów. Po około 10 minutach nagle drzwi Bogdańskich się otworzyły i wyszedł do niej wściekły Krzysztof. Powiedział że nikogo poza nim nie ma, Bożena z dziećmi pojechali na wycieczkę i że nie życzy sobie nagłych wizyt w godzinach wieczornych. Siostra Bożeny w lekkim szoku wsiadła w samochód i odjechała.
-
Po powrocie siostra Bożeny informuje o niepokojącej sytuacji swojego ojca. Tego samego którego Krzysztof ćwierć wieku wcześniej prosił o zgodę na chodzenie z Bożeną. Krzysztof zawsze szanował swojego teścia, więc jest nadzieja że starszy mężczyzna czegoś się dowie. Mimo że był sygnał, do Bożeny ani do jej dzieci wciąż nie można było się dodzwonić na telefony komórkowe.
-
18 kwietnia pan Kuśmider postanawia osobiście pojechać do domu w Starowej Górze, poważnie zaniepokojony milczeniem córki. Drzwi otwiera mu Krzysztof. Niektóre źródła podają że jego Krzysztof też nie wpuścił ale zdaje się że to nie prawda. Tym razem Bogdański był niezwykle uprzejmy i miły. Częstuje teścia herbatą. Opowiada o tym że Bożena jest we Wrocławiu, na kursie dla touroperatorów, zapewne dlatego nie odbiera telefonu bo ma zajęcia. Zamierzają otworzyć kolejną firmę, biuro podróży. Zgodnie z relacją Krzysztofa, z Bożeną pojechała jego matka Danuta oraz dzieciaki, aby trochę pozwiedzać dolny śląsk. Z Wrocławia planują pojechać od razu do Niemiec, do znajomych. Nie zadzwonią na Wielkanoc bo będą za granicą.
Pan Kuśmider czuł że coś jest nie tak, ale wrócił do siebie. Bardzo chciał wierzyć, że zięć mówi prawdę.
-
To był ostatni raz gdy ktokolwiek widział kogokolwiek z rodziny Bogdańskich. Sąsiedzi powiedzą że cały tydzień poprzedzający 18 kwietnia widywali Krzysztofa na jego posesji. Sprzątał, malował. Zagadnięty mówił że to przygotowania do Wielkanocy. Nikt się specjalnie nie dziwił, Krzysztof był znany ze swojej gorliwości we wszystkim za co się zabierał.
-
Wielkanoc w 2003 roku przypadała 20 kwietnia. Bogdańscy, zgodnie z zapowiedzią nie zadzwonili do rodziny ani do nikogo innego. Ich telefony wtedy ostatecznie zamilkły, nie było nawet sygnału.
-
Po Wielkanocy pan Kuśmider z córką, wiedzeni niepokojącym przeczuciem rozpoczęli własne, prywatne śledztwo. Próbowali uzyskać informacje ze szkół, co z Małgosią i Kubą. Dyrekcja odmówiła im informacji ale udało się nieoficjalnie porozmawiać z jedną z nauczycielek Kuby. Chłopak ostatni raz pojawił się w szkole w pierwszym tygodniu kwietnia. Docierają też do koleżanki Małgosi i zapala się kolejna czerwona lampka. Nastolatka powie że około 10 kwietnia Gosia w połowie rozmowy niespodziewanie przestała odpisywać.
Po kilku dniach z numeru Magosi oddzwonił jej tata, Krzysztof. Poprosił żeby koleżanka dała Małgosi spokój, bo dziewczyna przygotowuje się do świąt.
-
Pan Kuśmider z córką rozpoczęli poszukiwanie kontaktu do znajomych Krzysztofa z Niemiec, tych do których Bogdańscy mieli jechać bezpośrednio z Wrocławia. Po majówce udało im się zdobyć numer telefonu. Znajomi byli zaskoczeni, nie dość, że nie było u nich Bogdańskich to wcale nie spodziewali się ich wizyty. Ostatni kontakt z nimi mieli przy okazji życzeń noworocznych.
-
8 maja zostało złożone oficjalne zawiadomienie o zaginięciu rodziny Bogdańskich. Równolegle zaczęły spływać z banków zawiadomienia o wyłudzaniu kredytów.
Śledczy niezwłocznie postanowili przeszukać dom w Starowej Górze.
-
W kwestii wyłudzonych kredytów pada często kwota miliona złotych. Jest ona jednak nieco przesadzona. Mniej więcej o milion Bogdańscy wnioskowali, ale niektóre wnioski wypełnili niestarannie, co spowodowało wezwania z banków do uzupełnienia. Po 18 kwietnia nikt już niczego nie uzupełniał więc część pieniędzy nie została podjęta. Szacuje się że udało im się wyłudzić około 600 tysięcy złotych. Za Krzysztofem, Danutą i Bożeną wystawiono ostatecznie listy gończe.
-
To co śledczy zastali podczas w domu nie różniło się zbytnio od relacji pana Kuśmidera. Idealny porządek, znaleziono ślady malowania w salonie i na poddaszu. Kilka niepokojących detali: w lodówce było dużo jedzenia. Przynajmniej część, jak mięso czy wędliny można było przełożyć do zamrażarki przy dłuższym wyjeździe, nikt tego nie zrobił.
W łazience wszystkie szczoteczki do zębów na swoim miejscu.
Leki pani Danuty wciąż były w łazience. Kobieta była po udarze, bez tych leków jej życie było zagrożone.
Kuba, najmłodsze dziecko, miał astme. Jego leki również były w szufladzie..
Ubrania, buty, torebka pani Bożeny, wszystko było w domu. Z całą pewnością nie wyglądało aby rodzina spakowała się na długi wyjazd.
W domu były też dwa komputery. Z obu ktoś wymontował twarde dyski.
-
Czego brakowało? Paszportów, choć to też jest trochę bardziej skomplikowane. 66-letnia pani Danuta nigdy paszportu nie wyrabiała, natomiast paszporty dzieci były już po dacie ważności. Jedynie na paszporcie Krzysztofa i jego żony można było przekroczyć granice kraju.
Brakowało też telefonów.
-
A'propos telefonów dane od operatora były niepokojące. Bogdańscy mieli cztery telefony, z domowników tylko matka Krzysztofa nigdy nie miała swojego.
Aktywność na telefonach Bożeny i dzieci skończyła się 10 kwietnia. Po tej dacie aparaty były włączone i ktoś je ładował, ale nie wykonano już z nich żadnych połączeń ani nie napisano żadnego SMS.
Aktywność telefonu Krzysztofa trwała dalej, do dnia wizyty teścia, 18 kwietnia. Większośc połączeń Krzysztof wykonał do banków, dopytując o wnioski kredytowe. Po 18 kwietnia wszystkie cztery aparaty zostały wyłączone i nie zalogowały się do sieci nigdy więcej.
-
Jeszcze ciekawsze były logowania do BTS. Telefony Bogdańskich nigdy nie zalogowały się we Wrocławiu. Aparaty Bożeny i dzieci cały kwiecień, aż do końca logowały się do stacji przekaźnikowej pod ich domem.
Telefon Krzysztofa przemieszczał się, ale nieznacznie, w promieniu mniej niż 20 km od domu.
-
Samochód, volvo S70 znalazł się szybko. Zgłosił się mechanik u którego Krzysztof go naprawiał. Powiedział że Bogdański sprzedał mu go na początku kwietnia poniżej wartości. Z dziwnym zastrzeżeniem, że będzie go mógł jeszcze na kilka dni pożyczyć w środku miesiąca.
Mechanik obawiał się że zostanie oszukany ale tak się nie stało. Krzysztof wziął auto około 12 kwietnia i zwrócił mu je przed 18 kwietnia, z nieznacznie uszkodzonym błotnikiem. W rozliczeniu za błotnik dostał kartę kredytową ale okazało się że nie ma na niej środków.
-
Dom w Starowej Górze przeszukano bardzo dokładnie. Badanie luminolem nie wykazało śladów krwi oprócz jednej małej kropli, w garażu. Ściągnięto psy szkolone do odnajdywania zwłok, nie oznaczyły żadnego miejsca w domu, w ogrodzie ani w samochodzie. Przeszukano teren posesji georadarem, nigdzie ziemia nie była ostatnio naruszona.
-
Śledczy dokładnie prześwietlili wnioski o paszporty, wizy a także przejścia graniczne. Granic RP nie przekroczył nikt z rodziny Bogdańskich. Sprawdzili również czy inna 5-osobowa rodzina w pasującym wieku przekraczała granice.
I również pudło.
Jeżeli uciekli pod fałszywymi nazwiskami, to zrobili to przekraczając granice osobno.
Tylko czy w ogóle uciekli?
-
Źródła:
https://wiadomosci.radiozet.pl/polska/piecioosobowa-rodzina-zaginela-bez-sladu-idealna-ucieczka-czy-celowe-morderstwo
https://weekend.gazeta.pl/weekend/7,177344,23803695,bez-sladu-w-xxi-wieku-w-polsce-piec-osob-z-jednej-rodziny-znika.html
https://www.zyciepabianic.pl/informacje/na-sygnale/z-pabianickiego-archiwum-x-jednego-dnia-zaginela-piecioosobowa-rodzina-bogdanskich-m.html
http://gazetarzgowska.pl/tajemnicze-zaginiecia-mieszkancow-starowej-gory/amp/
https://zaginieniprzedlaty.com/artykuly/malgorzata-boushaki-ze-starowej-gory-nadal-jest-osoba-zaginiona/amp/
https://www.zyciepabianic.pl/informacje/na-sygnale/z-pabianickiego-archiwum-x-jednego-dnia-zaginela-piecioosobowa-rodzina-bogdanskich-m.html
https://nowiny24.pl/tag/rodzina-bogdanskich
https://crime.com.pl/19061/tajemnica-znikniecia-rodziny-bogdanskich/
https://lodz.se.pl/tylko-u-nas-20-lat-temu-piec-osob-zniknelo-bez-sladu-tak-moga-wygladac-dzis-aa-Ut8w-4PWK-yVVz.html?format=amp
https://crime.com.pl/19061/tajemnica-znikniecia-rodziny-bogdanskich/
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,31461133,rodzina-bogdanskich-wrecz-rozplynela-sie-w-powietrzu-poznalismy.html
https://i.pl/tag/rodzina-bogdanskich
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,29180013,takiego-zaginiecia-nie-bylo-w-polsce-od-zakonczenia-ii-wojny.html
http://www.historiabeztajemnic.pl/historia-najnowsza/co-sie-stalo-z-rodzina-bogdanskichx-patryk-szulc,2784.html
https://www.focus.pl/artykul/zaginiecie
https://dzienniklodzki.pl/znikniecie-rodziny-bogdanskich-ze-starowej-gory-5-osob-przepadlo-bez-sladu-zagadka-zaginionej-rodziny-z-lodzi/ar/c1-11734922
https://niewyjasnione-zaginiecia.pl/rodzina-bogdanskich/
https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/lodz/piecioosobowa-rodzina-bogdanskich-ze-starowej-gory-zaginela-w-kwietniu-2003-roku/9jvmnvs
i inne
-----------------------------------------------
Ogłoszenie parafialne
na tagu #csipato będe opisywał od czasu do czasu polskie historie kryminalne, które mnie w jakiś sposób zainteresowały.
Zdarzyło mi się pisać o rzeczach drastycznych i zapewne zdarzy się w przyszłości. Jeżeli kogoś to razi to śmiało, mnie lub tag na czarno.
Kilka moich poprzednich wpisów:
Pensjonat pod obciętą głową
Smutna historia miłosna
Skatowanie nastolatków pod Lesznem
#kryminalne #lodz #csipato #policja #ciekawostki #zaginieni
źródło: GepCj-nWUAEhX5d
Pobierz@To_ja_moze_pozamiatam: nope, nigdy nic podobnego nie pisałem. Kvoka którą lubie i szanuje napisała tu kilka świetnych historii kryminalnych ale ona to robiła dużo bardziej profesjonalnie, ja pisze stricte amatorsko.
@Just_Jump: najpopularniejsza hipoteza, taka romantyczna brzmi: zwiali na fałszywych paszportach i teraz piją drinki z palemką gdzieś na Malediwach.
Osobiście w to wątpie, dużo szczegółow wskazuje że byłoby to trudne. Jest schorowana seniorka, są dzieciaki. Niczego nie zabrali z domu, włączając leków i szczoteczek do zębów. Nawet samochodu tak naprawde nie mieli. Jeżeli była to skuteczna ucieczka to byłaby perfekcyjna i
https://en.m.wikipedia.org/wiki/Dupont_de_Ligonn%C3%A8s_murders_and_disappearance
Im więcej o sprawie się dowiecie tym bardziej śmieszą teorie o ucieczce całej rodziny czy gangsterach.
@mir_tt:
Leki zostały ciuchy również, mało prawdopodobne gdy opuszczasz dom na dłużej. Historia o wyjeździe tym bardziej się sypie bo po co mieliby się rozdzielać zamiast uciec wszyscy razem?
Komentarz usunięty przez autora
Brak dokumentów wogole o niczym nie świadczy biorąc pod uwagę że klamal o wyjezdzie rodziny za granicą